Wielu komentatorów zastanawia się
dlaczego Stany Zjednoczone nie podejmują bardziej stanowczych kroków wobec
poczynań Rosji na Ukrainie. Barack Obama postrzegany jest jako mięczak, który
nie potrafi odpowiednio zareagować i tylko rozzuchwala imperialne poczynania
Putina poprzez wyrażanie kolejnych wersji „głębokiego zaniepokojenia”. Jednak
działania USA są częścią większej gry, w której nie chodzi tylko o Ukrainę, a
strategia przyjęta przez Obamę ma sens. Na początku trzeba jasno
stwierdzić, że Rosja nie jest państwem, które można pokonać militarnie, w
sensie pobicia jej wojsk i zajęcia terytorium, gdyż jest mocarstwem atomowym i
zgodnie ze swoją doktryną obronną w sytuacji skrajnego zagrożenia rości sobie
prawo użycia tej broni nawet w sytuacji konfliktu konwencjonalnego. Zatem z
punktu widzenia administracji Obamy bezpośrednie zaangażowanie się w konflikt
na Ukrainie poprzez wysłanie własnych wojsk i de facto wypowiedzenie
wojny Rosji nie ma sensu. Ponadto USA ma o wiele więcej problemów na globalnej
szachownicy, takich jak rosnące napięcia w rejonie Pacyfiku czy Państwo
Islamskie podbijające Irak, aby móc całkowicie zaangażować się tylko na
Ukrainie.
Obecna strategia USA polegająca
na wspieraniu Ukrainy finansowo oraz dyplomatycznie pozwala osiągnąć USA szereg
długofalowych celów składających się na amerykańską Grand Strategy.
Po pierwsze osłabienie gospodarki rosyjskiej, która i tak jest mikrusem na tle
największych potęg gospodarczych świata, poprzez nakładanie kolejnych sankcji
może prowadzić do jej upadku i poważnych problemów wewnętrznych. Po drugie
izolacja Rosji na arenie międzynarodowej, zwłaszcza jej wpływów i dobrego
wizerunku w Unii Europejskiej będzie skutkować ożywieniem więzi
transatlantyckich i zjednoczeniem Zachodu. Strach przez rosyjskim imperializmem
tchnie nowe życie w NATO, które odnajdzie sens swojego istnienia tak
często kwestionowany po zakończeniu Zimnej Wojny. Unia Europejska będzie miała
większą motywację do szybszego zakończenia negocjacji w sprawie wielkiego
przedsięwzięcia jakim jest umowa handlowa UE- USA oraz trwałego uniezależnienia
się od rosyjskiego gazu i przestawienie się na zakup gazu z USA co już nie
długo powinno stać się możliwe. Przełamanie rosyjskiego monopolu na dostawy
gazu dla Europy za pomocą gazu z USA będzie zabójcze dla rosyjskiego budżetu.
Rosja posiada bardzo słabe zasoby miękkiego oddziaływania na inne
państwa. Soft
Power na które składają się przede wszystkim silna gospodarka i pozytywny
wizerunek nie jest silną stroną Rosji. Oba te zasoby w wyniku rosyjskiej
interwencji na Ukrainie zostały dodatkowo osłabione i na niewiele się zda
używanie propagandy serwowanej przez kremlowską stację Russia Today. Teraz
przyjrzyjmy się rosyjskiej Hard Power czyli
temu w czym Rosja dotąd była najlepsza. Bardzo słabe zasoby Soft Power
powodują, że głównymi instrumentami jakimi Rosja może oddziaływać na otoczenie
międzynarodowe są instrumenty twarde czyli surowce energetyczne oraz siła
militarna. Używanie handlu zasobami energetycznymi do celów politycznych czyli
windowanie cen za gaz i szantaż zakręcenia kurka stało się już normą jeśli
chodzi o wymuszanie na partnerach posłuszeństwa. Jednakże działania te już
spotykają się z oporem i Europa coraz intensywniej szuka sposobów ich
ograniczenia. W dłuższej perspektywie Rosja na tym tylko straci, gdyż na
agendzie europejskiej coraz częściej pojawia się konieczność dywersyfikacji
dostaw energii, wydobycie gazu łupkowego oraz budowa terminali LNG. Na Litwie
już zaczął działać pierwszy taki terminal do odbioru gazu skroplonego z
Norwegii i USA, a w ciągu roku kolejny powstanie w Polsce.
Coraz bardziej agresywne działania Rosji na arenie międzynarodowej i
uciekanie się do ostateczności czyli użycia siły militarnej są przejawem jej
frustracji i wyczerpania się innych możliwość wpływania na sąsiadów.
Interwencja zbrojna na Ukrainie jest tego najlepszym przykładem. Nowy rząd w
Kijowie po obaleniu przez Majdan prezydenta Janukowycza nie przestraszył się
szantażu ze strony Rosji i konsekwentnie zajmuje twarde stanowisko w sprawie
suwerenności Ukrainy i prozachodnich aspiracji Ukraińców. Nawet perspektywa
zamknięcia dostaw gazu nie sprawia żeby Kijów był skłonny uznać rosyjską
dominację i akty zaboru własnego terytorium. Z tego powodu Rosja nie mając
innych możliwości oddziaływania musi coraz bardziej oficjalnie angażować się
militarnie, aby wspierana przez nią rebelia na wschodzie Ukrainy nie wygasła.
Stany Zjednoczone zdają sobie doskonale sprawę z dylematów Rosji, która
zabrnęła już tak daleko, że ciężko jest się jej cofnąć. Z punktu widzenia
Waszyngtonu są dwie możliwe opcje rozwoju wypadków jeśli chodzi o militarny
aspekt wydarzeń na Ukrainie. Pierwszy scenariusz jest taki, że Ukraina coraz
śmielej wspierana finansowo i materiałowo przez państwa zachodnie pokonuje w
końcu „separatystów” przy biernej postawie Rosji, która obawia się konsekwencji
bezpośredniej interwencji. Po pokonaniu rebelii Ukraina może kontynuować swój
kurs na zachód i skupić się na odbudowie swojej gospodarki i poprawie bytu
obywateli, Rosję może czekać seria problemów wewnętrznych
związanych z niezaspokojeniem imperialnych apetytów Rosjan rozbudzonych przez
Putina. Drugi scenariusz zakłada pełne zaangażowanie się militarne Rosji i
otwartą wojnę. W tym wypadku Rosję może czekać szybkie zwycięstwo militarne i
zajęcie Kijowa, jednak wtedy dopiero zaczną się prawdziwe problemy dla Rosji,
która nie jest gotowa ani finansowo, ani militarnie na okupację tak wielkiego
państwa jak Ukraina. Prawdopodobieństwo, że Ukraina stanie się dla Rosji tym
czym Irak albo Afganistan dla USA jest bardzo duże. Rożnica jednak polega na
tym, że USA miały zasoby i środki na długotrwałą obecność Afganistanie i Iraku
i dodatkowo były wspierane przez znaczną część państw zachodnich. Natomiast
Rosja byłaby na Ukrainie sama, bez sojuszników mogących ją wesprzeć, z armią
którą coraz trudniej byłoby jej utrzymać wobec jeszcze ostrzejszych sankcji i
perspektywy załamania się dochodów z ropy i gazu. Słowem bezpośredni atak i
próba okupacji Ukrainy musi skończyć się dla Rosji katastrofą. Z punktu
widzenia Waszyngtonu są wiec dwie opcje: albo zwycięstwo Ukrainy nad
separatystami i tym sposobem zatrzymanie Rosji, albo interwencja militarna
Rosji wiążąca się dla niej z gigantycznymi kosztami i perspektywą załamania
władzy na Kremlu. W obu przypadkach Rosja przegrywa rozgrywkę na Ukrainie i w
obu przypadkach bezpośrednie zaangażowanie militarne USA nie jest konieczne.
USA konsekwentnie odmawiają Rosji specjalnych praw do strefy wpływów w obszarze
dawnego Związku Sowieckiego czyli tego na czym Rosji najbardziej zależy.
Wspierając zachodnie aspiracje państw takich jak Ukraina czy Gruzja USA
udowadniają, że są w stanie blokować polityczne i ekonomiczne aspiracje Rosji i
rzucać jej wyzwanie tuż przy jej granicach. USA pokazują, że mogą odpłacić
Rosji za jej destrukcyjne działania w sprawie Syrii czy Iranu przy jednoczesnym
wspieraniu tego co jest zawsze obecne w polityce zagranicznej USA- szerzeniu
demokracji.
Obraz:
http://furiousdiaper.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz