środa, 9 listopada 2011

Recenzja filmu "Historia Roja"



  Wczoraj byłem na pokazie tego filmu. Ciężko to nazwać pokazem przedpremierowym bo film nie miał jeszcze premiery. Jest to dziwne kuriozum, bo TVP wydała na film do tej pory ponad 4 miliony złotych i po zmianie władz tvp film już prawie ukończony stanął w miejscu. Reżyser wczoraj na moje pytanie jakie są szanse i od czego to zależy, żeby film trafił do szerszej publiki nie udzielił mi jednoznacznej odpowiedzi.
  Co do samego filmu: Była to wersja reżyserska, surowa, miejscami dźwięk szwankował był za słaby albo za silny. W niektórych ujęciach pojawiały się takie małe cyferki na dole ekranu. Film nie przeszedł ostatecznej obróbki i montażu. Paradoksalnie to sprawiło, że film mi się jeszcze bardziej podobał bo miałem uczucie, że oglądam coś zakazanego.
Treść filmu to w skrócie działalność tzw. Żołnierzy Wyklętych. Tytułowy „Rój” – st. sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz to dowódca drużyny NSZ, nast. Komendant Powiatu Ciechanów Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, dowódca oddziału partyzanckiego NZW. Prowadził on walkę na terenie Mazowsza i Kurpiów do roku 1951 kiedy to został zabit
  Jeśli chodzi o skojarzenia to w filmie jest coś z "Braveharta" z Gibsonem, który wycinał angielskich okupantów i brawurowo uciekał kolejnym zasadzkom. Różnica polega na tym, że Rój nie miał szans na zjednoczenie wielkich sił do walki tak jak Szkoci. W sumie obserwujemy w filmie stopniowe zmiany zachodzące w Polsce od 1944 do 1951 i z każdym rokiem jest coraz gorzej. Ludność coraz mniej ma ochotę na pomaganie, sowietyzacja i władza ludowa coraz mocniej osadza się w Polsce. Poza doskonałym ukazaniem jak wyglądało w rzeczywistości wkroczenie Sowietów do Polski i jak budowany był PRL, reżyserowi udało się ukazać dramat ludzi walczących, to jak zaczynają wątpić w sens walki, to jakie rozterki nimi targają. Beznadziejność sytuacji w jakiej znaleźli się byli AK-owcy narasta z każdą minutą filmu. Z jednej strony dostrzegają, że nie ma szans na sukces strategiczny walk, a jedynie na lokalne sukcesy w potyczkach. Z drugiej strony nikt ich nie zwolnił z przysięgi wojskowej. W niektórych momentach miałem także skojarzenia z Janosikiem albo ze Szczurami do których dołączyła Ciri w powieści Sapkowskiego o Wiedźminie.
  Co najważniejsze autorowi udało się jakoś uniknąć pompatyczności i jakiegoś melodramatycznego patosu. Choć materiał nawet tego miejscami wymaga. Reżyser powiedział, że wszystkie postaci w filmie są autentyczne, nawet drugoplanowe. Sceny walki były naprawdę przyzwoite. Niektóre ujęcia, na przykład atak na siedzibę UB pokazane w zwolnionym tempie ze świetnie dobraną muzyką były czymś niezwykłym. Upadające ciała i lecące łuski przypominały jakiś dziwny taniec. Pierwszy raz widziałem coś takiego w polskim filmie. Odnosiłem wrażenie, że sama fabuła się czasem nie klei, ale jest to chyba wina tego, że film ciągle nie jest zmontowany i wiele scen jeszcze czeka na obróbkę i włączenie do całości.
  Uważam się za szczęściarza, że miałem okazję zobaczyć ten film. Tym bardziej jakby się miało okazać, że nie będzie więcej nigdzie puszczany. Chociaż trzymam kciuki za dokończenie i to, ze film trafi do szerszego grona odbiorców. Jest to pierwszy po 1989 roku film fabularny rzetelnie przedstawiający temat Wyklętych. Po dziesięcioleciach z Czterema Pancernymi i Klosem oraz filmami Wajdy ten film może być szokiem dla niektórych. Na pewno jest to coś ważnego. Coś co trzeba obejrzeć.