sobota, 14 maja 2011

Jeszcze raz o Radku Sikorskim.

    Chociaż wcześniej bardzo kiepsko oceniałem polską politykę zagraniczną prowadzoną na wschodzie i osłabienie naszych relacji z Ukrainą, Gruzją czy Litwą to teraz czuję się w obowiązku pochwalić działania ministra Sikorskiego. Co by nie mówić to na tle innych ministrów obecnego rządu jest on postacią wyróżniającą się i w mojej ocenie najlepszym szefem dyplomacji od 1989 roku.




    Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ostatnia inicjatywa naszego ministra spraw zagranicznych, czyli podróż do Libii i spotkanie z władzami powstańców, którzy mają być alternatywą dla pułkownika Kadafiego po jego obaleniu. Obalenie Kadafiego wydaje się już być tylko kwestią czasu i coraz mocniej poszczególne państwa Unii deklarują poparcie dla powstańców. Coś co na początku było tylko ochroną ludności cywilnej przez ludobójstwem przeradza się w wymierne wsparcie dla sił powstańczych przy obalaniu dyktatora. Widać, że Unia obrała strategię zduszenia sił Kadafiego z morza i powietrza i zamiast interwencji lądowej wybrała wariant maksymalnego wsparcia materiałowego i politycznego sił walczących z pułkownikiem. W tym kontekście lot Radosława Sikorskiego do Libii, jako pierwszego tak wysoko postawionego przedstawiciela państw Unii ma podwójne znaczenie. 
    Po pierwsze Polska pokazała, że nie będzie stać z boku w czasie naszej prezydencji w sprawie wydarzeń w Afryce. Może to jeszcze nie jest wspólna polityka Unii, ale na pewno ważny krok by pokazać światu, że Europa potrafi mówić jednym głosem. 
    Po drugie dajemy świadectwo, że Polska w czasie swojej prezydencji nie ograniczy się tylko do tzw. polityki wschodniej i będzie brać udział w rozwiązywaniu problemów na dalekich obrzeżach Unii dotykających państwa takie jak Francja, Włochy czy Hiszpania.  Czyli nie będzie to prezydencja ograniczona tylko do interesów danego kraju. Podsumowując, pierwszym plusem jest konsolidowanie polityki zagranicznej Unii i udziału w nim Polski, drugim plusem zaangażowanie Polski w sprawy rozgrywające się na drugim końcu Unii Europejskiej. Dzięki temu jeżeli w przyszłości w naszym regionie dojdzie do podobnych wydarzeń zwiększy się prawdopodobieństwo zaangażowania innych państw w nasze problemy. I chyba o to w tym wszystkim chodzi- jeden za wszystkich wszyscy za jednego. 
    Rozwiązanie problemów w Afryce Północnej jest chyba największym testem skuteczności Unii Europejskiej od czasów wojny na Bałkanach. Wtedy Unia kiepsko sobie poradziła i dopiero stanowcze zaangażowanie USA doprowadziło do wygaszenia konfliktu. To czy zaangażowanie Unii  w wydarzenia w Afryce się powiedzie będzie stanowiło o przyszłości i prestiżu Europy. Podróż Sikorskiego jest na pewno małym ale pozytywnym krokiem na przód. Jeżeli Unia skutecznie się przyczyni do obalenia Kadafiego i zapoczątkowania przemian demokratycznych w Libii to pokaże, że potrafi prowadzić wspólną politykę zagraniczną i popchnie na przód takie sprawy jak budowa armii europejskiej czy rozwijanie wspólnej europejskiej dyplomacji. Trzymam kciuki panie ministrze.

3 komentarze:

  1. Hm... o ile się orientuje to UE jako całość nie prowadzi w Libii żadnej operacji. Prowadzi ją NATO a w tym kilka państw UE będących jednocześnie członkami NATO (Francja, Wielka Brytania, Norwegia, Włochy). Inne - Niemcy i Polska zastrzegły się, że nie wezmą udziału w tej operacji, a premier RP publicznie oskarżył NATO i sojuszników o hipokryzję i podwójne standardy w kwestii libijskiej. Nie została w Libii użyta żadna grupa bojowa UE, których jest 13. Nic nie słychać o aktywności Eurofor, Euromafor, Eurokorpusu.
    Radosław Sikorski, który starał się o fotel sekretarza generalnego NATO i go nie dostał, teraz stara się o jakąś posadę w UE. Polska będzie miała z tego tyle co z udziału w misji w Czadzie u boku Francji, która w podzięce zablokowała wraz z Niemcami przyznanie NATO Membership Action Plan Gruzji i Ukrainie w 2007 r. Proszę nie mieć złudzeń, ani co do wspólnej polityki UE (w kwestii Libii jej nie ma), ani co do Sikorskiego.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. UE jako taka nie prowadzi tej operacji. Jest ona obecnie pod dowództwem NATO, ale Amerykanie po wystrzeleniu kilkuset Tomahawków się wycofali na drugi plan i sprawa Libii została głównym problemem państw Unii Europejskiej, tych co prowadzą działania wojskowe (Francja, UK) oraz całej reszty, czyli Unii jako całości na której barki spadnie stabilizacja Libii jak już Kadafi trafi do Hagi na proces. Grupy bojowe UE nie zostały użyte bo od samego początku nie planowano wejścia wojsk lądowych. Jeżeli jednak w niedalekiej przyszłości będą miały tam wkroczyć wojska lądowe to właśnie spodziewam się grup bojowych UE, a nie US Army.

    NIe rozumiem twojej logiki, czyli według ciebie za to, że nasi żołnierze są w Czadzie Gruzja powinna dostać MAP???

    A co do Sikorskiego to może i stara się objąć za jakiś czas ważną funkcję w NATO czy UE, ale powiedz mi co w tym złego? TO znaczy według ciebie Polska ma nie mieć żadnych reprezentantów w tych instytucjach czy tylko takich mało rozpoznawalnych? Czy to ,że jakiś Polak może zająć jakieś stanowisko w instytucjach międzynarodowych do których należymy uważasz z góry za coś złego/podejrzanego?

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. Grupy bojowe UE nie zostały nigdy nigdzie użyte i zapewniam, że nie będą użyte także w Libii, chyba, że za kilka lat, gdy wszystko się uspokoi i nastąpi faza post-conflict stabilisation - jak dziś w Boiśni. Do rzeczywistej walki nikt ich nie wyśle. Eurofor i Euromafor to nie są siły wyłącznie lądowe. Mają mieć w składzie lotniskowiec - jak rozumiem przecież nie pusty tylko z samolotami. Gdzie one są?
    2. Polska wsparła w Czadzie Francję, a Francja w Bukareszcie w ramach "podziękowań" zwalczała inicjatywę polską w kwestii MAP dla Gruzji. W jakim zatem celu Polska zużywała swe zasoby u boku Francji w Afryce?
    3.Polska nie powinna starać się o nic nie znaczące stanowiska reprezentacyjne kosztem realizacji swych celów politycznych tylko na odwrót - realizować swe cele polityczne, jeśli trzeba kupując poparcie dla nich za cenę owych stanowisk. Żeby zostać kimś w UE trzeba być niekontrowersyjnym dla Niemiec, Francji i Rosji, czyli prowadzić taka politykę jak Sikorski. To służy jego ambicjom ale jak służy Polsce?
    Polak nie powinien być Sekretarzem Generalnym NATO. Na ten fotel powinniśmy promować jakiegoś Czecha. Czechów nikt nie oskarży o "historycznie motywowaną rusofobię" a nas i Bałtów tak. Sekretarz NATO gdy będzie musiał powiedzieć coś twardego Rosji nie może zaś być zbywany tego typu atakiem propagandowym, dlatego jest to stanowisko do "handlowania", a nie do obejmowania. Bez naszego poparcia Czesi go nie zdobędą a po co on nam. Niech nas raczej w zamian za to poparcie poprą w czym innym. To samo z Buzkiem i szefowaniem PE - po co? Dla przyjemności przecinania wstąg. Trzeba było wepchnąć na to miejsce jakiegoś Litwina, Estończyka, czy Łotysza i związać te kraje z Polska, a nie dać się kupić Niemcom za takie właśnie poparcie. To Niemcy zrobili z nami to, co my powinniśmy zrobić z Bałtami. Związali mentalnie naszą klasę polityczna "konfiturami" stanowisk w UE w zamian za popieranie ich projektów. Tak się robi politykę - uczyć się od nich trzeba, a nie dawać kiwać jak dzieci.

    OdpowiedzUsuń